niedziela, 10 marca 2013

Opowiadanie #2 cz.2

no hej!
jedna czytelniczka miala zyczenie, abym czesciej pisala :3
Takze dzisiaj dodam opowiadanie napisane przez moja kolezanke, a jutro nowa notke! :3

______________________________________


Gdy zeszłam na dół ojciec przygotowywał śniadanie .
- Blanka , śniadanie ! – zawołał .
- Nie jestem głodna- odparłam i wyminęłam go kierując się w stronę plaży.
Z za pleców usłyszałam ojca westchnięcie lecz nie zareagowałam zbiegłam ze schodów i ruszyłam spacerowym krokiem do brzegu gdy usłyszałam wołanie .
- Blancha !
Odruchowo odwróciłam się a moim oczom ukazał się Sebastian . Postanowiłam przystanąć i poczekać aż dojdzie. Lekkim krokiem wraz z towarzyszącym mu uśmiechem szedł w moją stronę . Wiatr delikatnie owiewał moje włosy.
- Cześć – Powiedział gdy już doszedł .
- Hej - również się przywitałam .
- Masz ochotę na spacer? – zapytał na co ja kiwnęłam głową potwierdzająco. Oboje ruszyliśmy w głąb plaży
- Wiesz co mnie zastanawiało ? – zapytał
- Nie wiem , co ?
- Dlaczego taka jesteś .
- Jaka ?
- Raz chłodna i niedostępna ale zaraz potem jakby inna łagodniejsza . Tak jakbyś miała dwie twarze
- Może mam – odparłam spoglądając na Sebastiana
- Ja też mam – powiedział szczerząc się
- Akurat – powiedziałam uśmiechając się . Dalsza cześć spaceru przebiegła błyskawicznie .
- Co jest twoją pasją – zapytał nagle .
- Zwierzęta a twoją ?
- Ty nią jesteś – powiedział z poważną miną .
- Ha , ha ale zabawne - zaśmiałam się ironicznie .
- Mówię poważnie – skwitował.
Nie odparłam nic . Szłam w ciszy tam gdzie nogi nas poniosły .
-Widzisz ? Teraz jesteś niedostępna gdy ja robie „krok w przód „ – powiedział patrząc na mnie natomiast ja nie odezwał się ani słowem .
 - Chcę już wracac – wypaliłam .
 - Blanche nie odpychaj mnie – powiedział z poważną miną.
-Nie odpychaj ludzi dla których jesteś cenna , to do niczego nie prowadzi … To że ojciec was zostawił nie znaczy że masz prawo do odpychania od siebie ludzi . – skwitował całą sytuację . Nagle zatrzymałam się
- Nie masz prawa wtrącać się w moje życie – warknęłam .
- Owszem nie mam , ale prawda i szczerość jest czymś co cenie i oczekuje od innych Blancha . Nie miałam ochoty rozmawiać z nim dalej , więc szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu.
- Blancha przepraszam no ! – zawołał .
Zatrzymałam się , ponieważ coś mówiło mi że mam mu zaufać , że mam się akurat przed nim otworzyć .
- Za szczerość się nie przeprasza – rzekłam idąc w jego kierunku .
- Porozmawiaj ze mną - powiedział lekko smutnym głosem z wyciągniętą ręką w moją stronę . Potwierdzająco kiwnęłam głową po czym podałam mu rękę. Szliśmy pochłonięci rozmową jakby nie było dookoła świata tylko my i nasze słowa.
- Jest już późno chyba musimy wracać – stwierdził
- Dobrze pamiętam twój dom – powiedziałam jakby nie zważając na jego słowa . Był stary i opuszczony , lubiłam zaglądać przez jego zakurzone okna . Od małego ciągnęło mnie tam . Pewnego dnia weszłam to tego domu . Drzwi delikatnie skrzypiały a w środku było cicho i szaro . Ściany były w kolorze wypłowiałej wiśni , na długim korytarzu stała mała komoda na niej leżały już uschnięte kwiaty . Dalej był pokój dzienny w jego centrum stał duży stół z kilkoma krzesłami , podłogę porywały panele z resztą tak jak we wszystkich pokojach . Sypialnia była podobna do mojej tylko w wersji męskiej .Ściany były koloru szarego , meble wykonane z dębu . Wszystko dookoła oblegała gruba warstwa kurzu . To miejsce było magiczne miało w sobie to coś , coś co kochałam i nadal kocham .
- Wiele się nie zmieniło .Znaczy to już sama osądzisz . Przyjechałem tu nie dawno może z rok temu . Nie odpowiedziałam nic .
-Wracajmy – powiedziałam
-Tak , wracajmy – powiedział ,ściskając moją rękę . Szliśmy w ciszy całą drogę . Cisza nie była krępująca wprost przeciwnie miło było wraz z Sebastianem pomilczeć .
- No to czas się pożegnać – powiedział gdy staliśmy u progu schodów.
- Na to wygląda – powiedziałam , lecz w tym samym czasie ojciec stanął za moimi plecami . Na swoim ramionach poczułam uścisk jego rąk.
- Dobranoc Sebastianie - powiedział chłodno zbywając go
- Dobranoc – powiedział patrząc na mnie , po czym obrócił się na pięcie o odszedł kątem oka obserwując mojego ojca . Gdy Sebastian znikł z pola widzenia obróciłam się w stronę ojca posyłając mu lodowato – zabijające spojrzenie i wbiegłam po schodach wpadając jak burza do domu następnie do pokoju . Byłam zła na ojca za to że potraktował go tak chłodno , przecież Sebastian nic nie zrobił. Rozmyślanie przerwał ojciec w własnej osobie.
- Blanka , ja to robie dla twojego dobra . Znam się na ludziach on cię skrzywdzi .
- Ty nic nie wiesz , nie znasz go ! - krzyknęłam wychodząc z pokoju.
- Blanka .. – szepnął słysząc trzask drzwi . Byłam zła na niego . Jak mógł w ten sposób osądzić Sebastiana ?! Przecież on go wcale nie znał , z resztą ja do końca też nie . Ale to było nie ważne nie osądza się ludzi jeśli się ich nie zna. Szłam w stronę plaży po drodze szybkim ruchem łapiąc leżak . Szybko zbiegłam po schodach. Idąc rodkiem plaży poczułam że ktoś za mną idzie , lecz gdy się odwróciłam nikogo nie było uznałam , że wydawało mi się. Po kilku krokach coś uderzyło o moją nogę . Okazał się to pies był nie duży mniej więcej średniego wzroku , piaskowej maści podejrzewałam że jest to labrador. Powoli przykucnęłam by pogłaskać go po głowie lecz on cofał się powoli. Widząc że psina boi się odpuściłam głaskanie i znowu ruszyłam przed siebie . Z za moich pleców dochodził dźwięk dyszenia więc bezmyślnie odwróciłam się a mniej więcej 2 metry ode mnie stał ten sam pies . Powoli zrobiłam krok bliżej i wystawiłam w jego kierunku otwartą dłoń . Nie pewnym ruchem ruszył w moją stronę . Stawiał łapę za łapą która tonęła w piasku . Po dość krótkim czasie jego zimny nos delikatnie wąchał wierzch mojej dłoni , pies stawał się coraz pewniejszy siebie natomiast jego ogon zaczął machać przyjaźnie. Wiedziałam , że to dobry znak ponieważ w Nowym Yorku byłam wolontariuszką w schronisku . Od małego kochałam towarzystwo zwierząt i miałam do nich rękę . Gdy już przestał wąchać moją dłoń delikatnie pogłaskałam go za uchem <80 % psów tam ma łaskotki > . Ruszyłam przed siebie nie sama lecz w towarzystwie czworonoga . Gdy już doszłam do celu rozłożyłam leżak . Zwierzę położyło się koło mnie zataczając dwa koła . Oboje spoglądaliśmy na siebie .
- Biedny jesteś wiesz ? – powiedziałam do psa.
Patrzyła się na mnie szklistymi oczyma delikatnie zaciskając co chwila ciężkie powieki, w końcu usnął z resztą ja również .




Nastepna czesc nastapi :3 

2 komentarze:

  1. Zapraszam na nowy post. W nim krótki opis mojego weekendu, dnia kobiet oraz jak zwykle parę fotek ;* Będzie mi bardzo miło gdy wpadniesz :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :D - Magda ;)

    OdpowiedzUsuń